Header Ads

Reklama

Najnowsze

Tour de Pologne po polsku

Baner największego polskiego wyścigu

Po prawie całym miesiącu śledzenia zmagań kolarzy z zawodowej czołówki w Tour de France, mimo wszystko, ogarnął mnie smutek, że to już koniec Wielkiej Pętli. Pocieszeniem niejako miał być polski wyścig corocznie organizowany przez Czesława Langa: Tour de Pologne. Akcji marketingowej, wypowiedzi ekspertów, "ochów" i "achów" nie było końca, więc siłą rzeczy człowiek oczekiwał mega wielkiego widowiska na miarę TdF, Giro d'Italia czy Vuelta a Espana. Smaczku i prestiżu miały także dodawać dwa pierwsze etapy, które rozpoczynały się we Włoszech. Spece od marketingu szybko do plakatów promujących wydarzenie dorzucili słowa hymnu: "z ziemi włoskiej do Polski". Im bliżej było rozpoczęcia touru tym jeszcze więcej zachwytów, a sam Czesław Lang zapewniał, że to będzie widowisko jakiego wcześniej nie widzieliśmy. I owszem, nie pomylił się: tak kiepsko transmitowanego wyścigu jeszcze chyba nie było.


Już po pierwszym etapie spostrzegłem, że z transmisją rodzimego wyścigu jest coś nie tak. Pierwsze pojawiło się pytanie: "Jak to jest, że Tour de France kibic kolarski mógł oglądać od startu na danym etapie aż po jego ukończenie i dekorację zwycięzców, a Telewizja Polska, która jest głównym sponsorem transmituje jedynie ostatnie kilometry przed metą?". Możecie zarzucić, że TdF transmitowała nie-polska stacja a kanał, na którym śledziło się przebieg wyścigu jest kanałem tematycznym - "leci" tam tylko sport. Ale i nasza wspaniała TVP posiada taki kanał, a transmisji z całego etapu nie uraczysz. Z odpowiedzią, moim zdaniem trafną, pośpieszył mój brat i skwitował to wszystko: "Bo to jest Polska, właśnie". Nie sposób się nie zgodzić.


Czesław Lang w kolejnych wywiadach dzielnie podtrzymywał swoje stanowisko o najlepszym widowisku; nie mógł się nazachwycać oprawą wyścigu a z jego ust ciągle padały kolejne "ochy" i "achy". Czekałem zatem na transmisję kolejnego etapu.

Drugi etap z Marilleva Val di Sole do Passo Pordoi Val di Fassa jeszcze bardziej uwidocznił braki w transmisji i ignorancję komentatorów. Tego zdania jestem nie tylko ja, bo na wielu internetowych forach i portalach można poczytać o żenująco słabej transmisji drugiego etapu. Deficyt transmisyjny dostrzegli także zagraniczni komentatorzy wyścigu. Brak pokazywanych kilometrów pozostałych do mety, brak różnic czasowych pomiędzy grupami kolarzy, czy też uparcie pokazywanie jednego uciekającego kolarza to tylko niektóre z grzechów TdP. Transmisja Tour de Pologne, tego mocno promowanego (najlepszego!) wyścigu tak bardzo odstaje od światowych standardów, że nie chce się poświęcać czasu na oglądanie TV. Giro, Vuelta, TdF przyzwyczaiły mnie do stale dostarczanych informacji na temat sytuacji podczas wyścigu; mnóstwo, mnóstwo informacji, dzięki którym kibic miał ogląd na to co się dzieje w peletonie. W TdP możemy obie oglądać przez 30 min jednego kolarza. A co z resztą? No właśnie...

Jakość komentowania także pozostawia wiele do życzenia. Komentatorzy z Eurosportu jacy są, tacy są, ale znają się na swojej robocie. Czasem mają bardziej udane dialogi, czasem mniej, lecz wiedzą co, kto i jak. Komentatorzy TVP? O ile już zwalczą kłopoty w transmisji (łączą się z kolejnym specjalistą i już po chwili nic nie słychać poza szumem peletonu) to niekoniecznie wiedzą, co dzieje się aktualnie na trasie i kogo przedstawia im kamerzysta. Już lepiej niech nic nie mówią. Bardziej wartościowe są "live-feeds" na oficjalnej stronie TdP.

Wiecie czego nie brakuje w transmisjach z wyścigu? Balonów, balonów i jeszcze raz balonów. A co jest na balonach? Reklamy. Jest tego tak wiele, że po dwóch etapach zastanawiam się czy oglądam blok reklamowy pomiędzy wieczorynką a wiadomościami, czy jednak wyścig kolarski. Rozumiem, że sponsorzy wyłożyli kasę na TdP i chcą być jak najwięcej pokazywani, lecz czy podobna sytuacja zdarzała się chociażby w Tour de France? Ja nie zauważyłem.

Być może taka jest nasza polska mentalność by narzekać na wszystko co polskie, ale jak tu nie narzekać skoro stereotypy się potwierdzają? Czesław Lang uparcie twierdzi, że tour jest wspaniały, cudowny, piękny, a Włosi wskazują TdP jako jeden z trzech najważniejszych dla nich wyścigów. Ale czy Pan Czesław widzi inne transmisje i inny wyścig, czy jednak ten sam, który oglądamy my, kibice? Wyścig jest coraz ważniejszy dla Włochów? Tiaa... Ironizując, multum kibiców wzdłuż trasy na pewno to potwierdzał.

Mam nadzieję, że ogrom krytyki jaki posypał się na TVP po drugim etapie wyścigu dotarł do Czesława Langa i kolejne transmisje będą zdecydowanie lepiej przygotowane niż do tej pory. Tego Państwu i sobie życzę.

1 komentarz:

  1. Dwie kamery na motocyklach i nic więcej dodawać nie trzeba. Dzisiejszy (trzeci etap) odpuściłem sobie. Wolałem pójść pojeździć.

    OdpowiedzUsuń