06-10-2012 r. Bike Maraton 2012 - Świeradów Zdrój - Wielki Finał!
Finał Bike Maratonu! Tak, ten dzień nastał. Nareszcie koniec sezonu! Trochę szkoda, ale organizm też musi odpocząć od roweru. Pora na jesienno-ziomowe roztrenowanie i zmianę dyscyplin sportowych. W końcu nie samym rowerem żyje człowiek. A było tak...
Sobota, godz. 8.00, parking Auchan Bielany
Grupa zamaskowanych osobników w biało-czerwonych strojach należących do elitarnej jednostki KRD MTB Team zapakowała się do wozu pancernego Waldemara Sz. i wyruszyła na misję specjalną w Świeradowie Zdroju. Ich głowy zaprzątały dwie myśli: 1. jak podzielimy się nagrodą główną z losowania, 2. jak ją zabierzemy ze sobą. Na szczęście w zespole nie doszło do spięć na tym gruncie. Wraz z jednostką KRD na akcję pojechała niezależna korespondentka lokalnych wiadomości o pseudonimie taktycznym Sybergreen.
Na dachu wozu dumnie prężyły się trzy bestie: Cube, Kellys i Rockraider. Jarosław K. pojechał na akcję jako oficer dowodzący.
Sobota, godz. 10.45, Świeradów Zdrój
W poszukiwaniu dogodnego punktu do rozpoczęcia operacji "Bike Maraton" Waldemar Sz. swoim wozem próbował przestawić płot rezydencji, samochód osobowy, a także "palił gumy" na żwirze.
Z wozu wysiadło ich czterech plus korespondentka. Wymienieni wcześniej Waldemar Sz. pseudonim "Waldi", Jarosław K. pseudonim "IT", Barbara B. pseudonim Sybergreen oraz Marcin S. pseudonim "Srokiełka" i Robert G. pseudonim "Gregor". Ściągnęli z dachu swoje bestie i udali się na wyznaczone wcześniej miejsce zbiórki.
Sobota, godz. 11.05, Świeradów Zdrój
Oficer dowodzący daje sygnał do startu! Waldi i Srokiełka wpinają się w bloki i jadą obok siebie. Gregor zabezpiecza z dalszego sektora. Teren cały czas pnie się w górę. Każdy z nich pedałuje spokojnie, obserwuje konkurencję i prze do przodu. Na 5 km Srokiełkę dopadają bóle w udach. Waldek "siedzi" mu na plecach, Gregor ubezpiecza.
Sobota, ok. godz. 12.00, gdzieś na szczycie góry
Waldiego coś zatrzymało. Marcin S. jedzie sam, walczy z innymi oraz z ogarniającymi go słabościami. Wjeżdża na szczyt. Ale cóż to? Coś blokuje mu koło? Czy po prostu nie ma sił pedałować nawet po płaskim? Najważniejsze, że już po przewyższeniu. Od teraz zaczyna się ściganie ze śmiercią. Jest szeroko i cały czas z górki. 30 km/h, 40 km/h, 55 km/h i prędkość ciągle rośnie... Srokiełka ma "pietra", przyhamowuje więc. Po jakimś czasie wyjeżdża na drogę asfaltową i tutaj czuje się jak u siebie! Z racji poprzedniego "zawodu" świetnie "czuje" asfalt i gna ile może. Yeah! Potem jeszcze walka z innym rodzajem terenu i kilkoma wzniesieniami. Tymczasem dostaje telepatyczny sygnał od dowodzącego: "Waldi jedzie mega. Gnasz sam!". A więc gna.
Sobota, ok. godz. 13.00, Świeradów Zdrój
Srokiełka pruje asfalt. 63 km/h i dalej nie kręci. Widać metę. Przed samym finiszem niebezpieczny zakręt w prawo i już - przekracza linię mety! Zatrzymuje stopery, pulsometry, wpada do bufetu i rozpoczyna walkę z pomarańczami i bananami. Tym razem są ohydne! Podbiega do niego dowodzący wraz z korespondetką - tak, teraz robią zdjęcia, klepią po ramieniu. Niewątpliwie czego go chwała! Dowodzący gasi go celnie: "Przed Tobą wjechał pierwszy zawodnik z mega, więc zaczęliśmy myśleć, że coś Ci się stało, bo tak długo Cię nie ma". To by było na tyle jeśli chodzi o splendor.
W miarę upływu czasu z trasy zjeżdża się reszta. Rozmawiamy o akcji, śmiejemy się, pijemy piwko. Teraz jeszcze tylko losowanie...
Sobota, ok godz. 20.00, Świeradów Zdrój
Co za miasto! Nie zjesz nic, nie napijesz się, wszystko wypchane po brzegi, jak już coś zamówisz to nie dość, że czeka się długo to jeszcze okazuje się, że w ogóle kelnerka nie przekazała zamówienia! No tak, nie jesteś szwabem (główni odwiedzający) i nie zostawisz w restauracji 500 zł, a tylko 20-30 zł, więc można mieć cię gdzieś.
Sobota, ok. godz. 20.30, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Po wrzuceniu - w końcu! - "czegoś na ząb" grupa KRD idzie na losowanie. Czekają na swój wymarzony rower, który na pewno trafi w ich ręce. Jednak najpierw dekoracja klasyfikacji generalnej. Dystans Mini, kategorie kobiet MM, M1, M2 i tak dalej.
Sobota, ok. godz. 20.45, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Mini; mężczyźni; MM, M1, M2...
Sobota, ok. godz. 21.00, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Mega; kobiety; MM, M1, M2...
Sobota, ok. godz. 21.15, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Mega; mężczyźni; MM, M1, M2...
Sobota, ok. godz. 21.30, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Przerwa techniczka - ja pie***!
Sobota, ok. godz. 21.45, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Giga; mężczyźni; M1, M2...
Sobota, ok. godz. 22.00, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Przerwa techniczna - ku*wa! A do domu daleko.
Sobota, ok. godz. 22.15, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Publiczność owacją przyjęła nadejście losowania. Do wyciągania kuponów wzięli jakąś sierotę - w przenośni i dosłownie. Nagroda nr 1: zegarek. Zwycięzca: pan X. Jest? Nie ma! To następny kupon... i tak dalej przez kolejne nagrody...
Sobota, ok. godz. 22.30, Świeradów Zdrój, hotel Malachit
Sierota losuje nagrodę główną. Członkowie drużyny KRD - mimo, że po nich nie widać - w przeciągu chwili nawracają się na chrześcijanizm i wznoszą modły, by wyciągnięto ich kupon. Dupa! Ale przynajmniej nie mają dylematu jak zabrać wygrany rower ze sobą. Przecież wóz pancerny się nie rozciągnie.
Nagrody rozeszły się po ludziach, którzy wygrali klasyfikacje generalną. Cóż, widać, że Ci co wygrywają, wygrywają jeszcze więcej. Nie żebym coś insynuował.
Na "do widzenia" Waldi próbował udowodnić jeszcze, że słupek na stacji da się jednak przestawić, ale na szczęście w ostatniej chwili się rozmyślił.
Teraz drużynę czeka ciężka praca przez zimę by w przyszłym roku powrócić w chwale do zmagań w Bike Maratonie!
Na sam koniec kilka zdjęć :)
Jako żywo tak było:) Oj będzie mi brakowało tych startów, ale jak słusznie zauważyłeś trzeba dać szansę innym dyscyplinom (w moim przypadku: bieganie, a potem narty biegowe).
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej zdjęć - w końcu była z nami korespondentka z aparatem ;)
Waldek