Header Ads

Reklama

Najnowsze

Kibice - przekleństwo czy błogosławieństwo?

Paryż-Roubaix. "Piekło północy" - jak go ochrzcili reporterzy to jeden z najtrudniejszych wyścigów kolarskich w sezonie zaliczany do klasyków. Ponad 250 km trasy, w tym ok. 55 km po brukowanej kostce. Korzenie, dziury, uskoki, luźny żwir, piach, czasem warunki atmosferyczne - to wszystko tylko "czyha" na nieuważnych kolarzy by posłać ich na ziemię. Krew, pot a czasem i łzy towarzyszą temu widowisku. Paryż-Roubaix jest na tyle spektakularny, że przyciąga przed ekrany telewizorów, komputerów, tabletów, smartfonów i przed inne odbiorniki tysiące fanów kolarstwa. Drugie tyle kibiców wygląda swoich faworytów na trasie dopingując ich oklaskami, trąbkami i okrzykami. Lecz to właśnie oni, paradoksalnie, są największym zagrożeniem dla swoich idoli. Ten post będzie właśnie o nich.

Zagadnieniu "nadgorliwych kibiców" postanowiłem poświęcić ten wpis po obejrzeniu tegoroczego Paris-Roubaix, gdzie na kilkanaście kilometrów przed metą Stijn Vandenbergh będący w grupie z Cancellarą i Vanmarckiem, jadąc poboczem dla wygody, niemalże wpadł w publiczność stojącą zbyt blisko trasy przejazdu. Przez to wybicie z rytmu Vandenbergh stracił koncentrację i szansę na walkę o zwycięstwo. Ci, którzy się ścigają wiedzą jak takie zdarzenie może wpłynąć na psyche i w mgnieniu oka zdemotywować zawodnika. Ostatecznie wyścig ukończył na 20. pozycji. Czy może za to winić fanów sportu? Myślę, że może. I pewnie tak jest.

Sam jako kolarz-amator wielokrotnie miałem do czynienia ze zbytnim "okazywaniem entuzjazmu" zawodnikom przez kibiców. Wygląda to tak: w pocie czoła jedziesz po trasie. Jesteś w pełni skoncentrowany. W głowie tylko ty, rower i trasa. Kręcisz ile sił, pilnujesz techniki. Na trudnych odcinkach walczysz ze swoimi słabościami. I nagle przed ciebie wybiega jakiś golas (czy ktokolwiek inny), biegnie obok ciebie, klepie cie po plecach, oblewa wodą czy innymi płynami, coś tam wykrzykuje po swojemu, trąbi wuwuzelą, a w Tobie się gotuje. I masz go ochotę pozdrowić nie-serdecznym palcem. O co takim ludziom chodzi? Co nimi kieruje? Chyba zbyt dużo procentów we krwii i siano w głowie. I co mam powiedzieć? Że popieram Contadora, który uderzył pięścią kibica utrudniającego mu podjazd pod Alpe d'Huez w Tour de France 2011? Może to i nieładne zachowanie profesjonalnego zawodnika, ale osobiście mam nadzieję, że nauczył moresu tego "gościa". Niestety takich "fanów" jest więcej...

 

Drodzy kibice, którzy to czytacie: nie mam nic przeciwko Wam! Przeciwko entuzjazmowi jaki przejawiacie i nam okazujecie też nie! Lecz róbcie to z głową! My, kolarze-amatorzy, musimy dzielić dostępny nam czas między obowiązki zawodowe i rodzinne. To, co nam zostaje przeznaczamy na swoje treningi. Pracujemy tak tygodniami, miesiącami, latami. Robimy to by osiągnąć zamierzony cel: poprawić wynik z zeszłego roku lub zwyciężyć w naszym priorytetowym wyścigu. Przez nieodpowiedzialne zachowanie niektórych z Was cała ta praca może pójść na marne! To straszny cios dla zawodnika; bardzo demotywujący.

Dlatego prośba do Was: kibicujcie nam rozsądnie! Nie stójce za blisko trasy przejazdu - z pewnej odległości więcej obejmiesz wzrokiem, a wystająca ręką/torebka/plecak/flaga/trąbka itp. itd. nie będzie zagrożeniem, które doprowadzi do kraksy. Nie rzucajcie w nas niczym - możesz uszkodzić sprzęt a chwilowa dekoncentracja spowoduje nasz upadek. Nie biegnij obok i nie pchaj - chcesz się sprawdzić w bieganiu to wystartuj w zawodach; pchnięcie z tyłu/boku to prawie pewna gleba, a gdybym chciał poleżeć to zostałbym w domu. Szanujmy siebie nawzajem.

Bierzcie przykład z małych dzieci, które patrzą na nas z dystansu, często machają rączkami i flagami, dopingują. To w takim dopingu jest w tym jakiś czar! Poza tym miło pomyśleć, że być może dla takiego dziecka zawodnik będzie inspiracją; da mu pomysł na życie.

Powtórzę to raz jeszcze: szanujmy się nawzajem. Bez Was wyścigi nie sprawiałby nam takiej przyjemności, a i my dostarczamy rozrywki dla Was. Uzupełniajmy się, a nie przeszkadzajmy sobie nawzajem. Niemniej liczę na Was i do zobaczenia na trasie! :)

A na koniec kompilacja filmików z "ciekawych" wydarzeń podczas różnych wyścigów :) 
PS. Kibice potrafią być naprawdę pomysłowi!




1 komentarz:

  1. Na Paris-Roubaix kolarze wiedzą, że kibice stoją na trasie, na poboczu i że jest ich pełno wszędzie. Ma być wąsko i ryzykownie. Dlatego wyścigi na bruku dostarczają niesamowitych emocji. A kolarze ryzykują. Zamiast jechać brukiem zjazd na pobocze dwa milimetry od kibiców. Ryzykują sami i w przypadku tego wyjściu muszą się z tym liczyć.
    Co innego z nadgorliwcami, którzy wbiegają na trasę popychają, oblewają i biegają z kolarzem pompującym pod stromy podjazd ostatkiem sił. Mnie też denerwują.

    OdpowiedzUsuń